piątek, 23 października 2015

Moje włosy

Dzis chciałabym opisać wam swoja historie związaną z moimi włosami.
Od zawsze moje włosy były cienkie ale było ich dość dużo.
Gdy byłam mala miałam wręcz białe włosy niestety wszystkie zdjęcia z tamtego okresu zostały na starym laptopie.
W podstawówce kolor moich włosów zmienił się w popularny ciemny blond,  mysi jak to określałam. 
wszystko zaczęło się jak u każdej z nas czyli w okresie gimnazjum.
Zawsze miałam krótkie włosy mimo to w ruch poszła prostownica i farby zaczęło się od delikatnego fioletu skończyło na czerni, oczywiście farbowałam z koleżanką w domu.
Po roku nadal nie zmieniłam fryzury, lecz zachciało mi się zmienić kolor na rudy.
W ruch poszedł drogeryjny rozjaśniacz i kuzynka, która zajęła się moimi włosami.
O dziwo kolor wyszedł ok, lecz włosy dostały mocno w kość. Na zdjęciu tapir i pełno lakieru...
 Po kilku miesiącach zapragnęłam zostać blondynka.
 Na szczęście poszłam do znajomej fryzjerki, która schodziła mi z koloru blondami wiec nie zniszczyłam włosów bardziej od razu.
Do zmiany doszło pragnienie długich włosów, wiec zaczęłam je zapuszczać.
Widać, ze włosy nie są w najlepszym stanie.
Stosowałam wtedy obojętnie jaki szampon, zawsze odzywka i nieraz jakaś maska.
Z kolorem już nie kombinowałam po roku zaczęłam troszkę bardziej dbać o włosy.
Staranniej dobierałam kosmetyki i dodałam serum na końcówki.
Nadal oczywiście codziennie suszyłam i prostowałam włosy wydawało mi się to wtedy takie niezbędne. 
Mam tez zdjęcie niewyprostowanych włosów.

w 2014 roku zapragnęłam znów kolejnej zmiany. Mianowicie znów chciałam mieć rude włosy.
Udałam się do fryzjera i zostałam rudzielcem.
Niestety kolor się tak szybko wypłukiwał, co trzy tygodnie farbowałam włosy.
Dwa razy na rudości kolejne razy na wszelkiego rodzaju brązy.

I tak zostałam brunetka,  która wiecznie prostowała i farbowała włosy.
Plusem było to iż dbałam o ich nawilżenie.
Coraz więcej masek i serum do włosów bardzo się tym interesowałam, lecz nie umiałam
dobierać kosmetyków i nadal suszyłam i prostowałam codziennie włosy.
Nie powstrzymała  mnie od farbowania nawet ciąża nadal niszczyłam włosy farbowałam, ale u fryzjera nie sama w domu, choć brązy na końcu nakładałam sama farbami Sayos i Garnier.
Po ciąży i długim pobycie w szpitalu zdecydowałam ze mam dosyć tego koloru poszłam do fryzjera i wróciłam do brązu poprzez rozjaśnianiu pasemek.
Włosy zaraz po zabiegu. Fryzjerka nie nakładała po rozjaśniaczu farby tylko miałam nałożony toner.
Teraz jestem po drugiej farbie włosy nie są bardziej zniszczone choć są w brzydkim stanie.
Moja fryzjerka używa farb firmy Goldwell i uważam, ze  są to dobre farby moje włosy nie ucierpaly  bardziej.
Na szczęście trafiłam na bloga anwen i blondhaircare i dzięki nim nauczyłam się czego potrzebują moje włosy i jakich kosmetyków używać.

Moje włosy na początku października i wczoraj po ponad tygodniowej nowej pielęgnacji.


Moja pielęgnacja :
- przede wszystkim olejowanie włosów przed każdym myciem, które odkryłam dzięki blogom dziewczyn oleje: kokosowy i lniany
- po każdym myciu nakładam  na minimum pol godziny maskę na włosy
maski: Vichy Dercos, Vax dla włosów blond z dodatkiem witaminy A i witaminy E
- Szampon oczyszczający Joanna z pokrzywa, codzienny: Biosilic, Gliss Kur
- serum na końcówki: Garnier cudowny olejek z olejem arganowym
- Tabletki Merz Special, olej z nasion wiesiołka, herbata z pokrzywy..

Naprawdę dziękuję dziewczynom, ze dzięki nim mogę nauczyć się jak zadbać o swoje włosy....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz